niedziela, 5 grudnia 2010

zimowy tydzień

podsumowanie trzeciego tygodnia treningu

Ten tydzień był sprawdzianem działania zimą. Musiałam powyciągać rozmaite polary, czapki, rękawiczki, suszarkę do włosów (na basen). Oprócz tego, że to całe przebieranie się zajmuje dużo czasu, to taka pogoda bardzo mi odpowiada:)
Na razie zarzucam jazdę na rowerze w terenie
Udało się uruchomić trenażer
- dziękuję bardzo panu JK za pomoc techniczną :)
Większość poszła zgodnie z planem. Nie zrobiłam poniedziałkowej jazdy na rowerze, bo padał śnieg, a trenażer był niegotowy. Ale to tylko godzina, więc nie aż tak ważny trening.
A w niedzielę, zamiast 30 min biegu, biegałam ponad 2 godziny na biegówkach, ale to raczej odchylenie na plus.
Co ciekawe, podczas biegu na nartach spotkałam Anglika, który był na zawodach w Borównie. Trochę się wtedy z nim skumplowałam, bo nie zna polskiego i coś mu tłumaczyłam. Facet jest po sześćdziesiątce. Podobno wyszedł z wody jako ostatni zawodnik i wyglądał jakby miał zaraz umrzeć. Potem mijałam go na rowerze i też wyglądał słabo, ale trochę nadgonił. Z kolei podczas biegu zaczął wszystkich wyprzedzać i ostatecznie skończył z całkiem niezłym czasem. Teraz, podczas niedzielnego biegu tłumaczył mi, że w ogóle nie trenuje pływania ani roweru, tylko biega. Ale chciał spróbować triathlonu, spodobało mu się, i będzie startował w przyszłym roku. Mam nadzieję, że się tam spotkamy :)

To był trzeci tydzień programu, a więc kolejny - czwarty - będzie luźniejszy.

poniedziałek: miała być godzina roweru, ale w związku ze śniegiem nie dałam rady (dzień wolny)
uwagi: trenażer jeszcze nie jest gotowy :(

wtorek: wspinanie
uwagi: zupełnie mi nie szło, może przez to, że miałam 2 tygodnie przerwy...

środa: pływanie: 1000m; bieganie: 1godz10 min
uwagi: pływało mi się dość słabo; za to bieg w mrozie i po śniegu był fantastyczny :)

czwartek: 2 godziny jazdy na rowerze (trenarzeże)
uwagi: jazda w terenie jest o wiele ciekawsza; 2 godziny pedałowania w domu to męka, a przede wszystkim nuda!

piątek: pływanie: 1200m, bieganie: 35 min
uwagi: nie wiem dlaczego raz pływa mi się wspaniale (tak jak dziś), a czasami beznadziejnie (tak jak w środę). Z bieganiem nie mam aż takich wahań samopoczucia.
W każdym razie pływam spokojnie i cały czas pracuję nad techniką. A bieganie było po ciemku w mocno padającym śniegu, ale i tak było super :)

sobota: 1 godz.15 min jazdy na rowerze (trenarzeże)
uwagi: już trochę się przyzwyczaiłam do kręcenia w domu.

niedziela: pływanie: 1700m, biegówki: około 2,5 godziny
uwagi: na basenie było super, płynęło mi się szybko (46 min). biegówki - zamiast 30 min biegu.

5 komentarzy:

  1. 2 godziny pedałowania w miejscu?! Możesz przynajmniej jakiś film obejrzeć przy okazji albo poczytać książkę?

    Mnie też podobała się pogoda w zeszłym tygodniu. A najpiękniej było dzisiaj. Oby to wszystko nie zamieniło się w ciapę!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejście wspomnianego Anglika do triatlonu powaliło mnie. Odważny człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Grunt to konsekwencja - której ci widać nie brakuje i tak trzymaj! A jak tam na biegówkach było - biegałaś już kiedyś wcześniej? (ja jeszcze nigdy ale w tym roku pierwszy raz pomyślałam że można by spróbować)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spróbować można tutaj: http://www.ekobiegi.pl/kady-wtorek-biegowki-na-targowku

    Ja niestety przynajmniej dzisiaj nie mam szans, bo pracuję do późna, ale wygląda to fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. 1) przepraszam, zrobiłam błąd. ten Anglik, o którym pisałam, nie wyszedł z wody ostatni. Ostatni wyszedł też Anglik, ale inny. A ten, którego spotkałam był najstarszym uczestnikiem połówki Ironmana w Borównie.
    2) a biegówki są suuuper, jak się jeździ na zjazdówkach to bez problemu się można nauczyć w kilka godzin. polecam :)

    OdpowiedzUsuń