środa, 1 grudnia 2010

Uhuha uhuha nasza zima zła!

Zawsze mnie śmieszyło jak Polacy każdego roku są zaskoczeni zimą. Drogowcy nie nadążają odśnieżyć dróg, pasażerowie narzekają na autobusy i tramwaje, kierowcy - na korki.
Mam wrażenie, że to dlatego, że zimy w Polsce nie są dostatecznie srogie. Są takie... na pół gwizdka.
W niektóre lata zimy prawie nie ma:)
Wtedy wszyscy zapominają o tej porze roku. A czasami spadnie więcej śniegu, albo jest większy mróz i od razu - raban.
Czasami dziwi mnie, że np. niektórzy pomimo dużego mrozu chodzą bez czapek, a część pań przemierza zaspy śniegu w eleganckich szpilkach i rajstopach.
Gdyby porządnie przymroziło takie panie raz czy drugi - odpuściłyby sobie elegancki strój. Ale tak nie jest, bo ostra zima u nas trwa co najwyżej kilka tygodni, to i w szpilkach jakoś można przeboleć.

Ale kto się śmieje, ten się śmieje ostatni!
W tym roku zima zaskoczyła i mnie.
Na poniedziałek zaplanowaną miałam jazdę na rowerze
Kiedy jednak wyjrzałam przez okno (śnieżyca) zrezygnowałam z treningu.
Chciałam to jakoś nadrobić bieganiem, ale jechałam do domu dwie godziny (korki), z czego kilka przystanków na piechotę (śnieg po kolana) i ostatecznie sobie odpuściłam.
Zresztą myślę, że jazda na rowerze po mieście nie miałaby teraz większego sensu.
Ścieżki i chodniki są zaśnieżone i śliskie. Jazda po ulicy nie byłaby ani zbyt przyjemna ani bezpieczna.
Poza tym w takiej temperaturze organizm bardziej by się zmęczył mroźnymi podmuchami niż samym pedałowaniem.
Miałam już wcześniej przygotować trenażer (a dokładniej poprosić o to pana JK), ale odwlekałam sprawę.
A gdy wreszcie trenażer był pilnie potrzebny, okazało się, że brakuje jakiejś tam części i że póki co nie można wstawić roweru na trenażer. Sprawa roweru jest więc wciąż nierozwiązana...

Co innego bieganie. Moim zdaniem do około minus 20 można spokojnie biegać. No może nie jakieś sprinty, ale trucht - jak najbardziej.
Dzisiaj biegałam 1h10min i było fantastycznie. Założyłam dwie pary spodni biegowych, polar i grubą bluzę. I oczywiście czapkę i rękawiczki. A ponieważ mam letnie buty biegowe - włożyłam getry i ochraniacze (stuptuty).
Ścieżka do Powsina na szczęście była rozjeżdżona przez samochody, więc nie grzęzłam w głębokim śniegu.

Sporty pod dachem też są niezłą opcją.
Wczoraj byłam na ścianie i było znacznie mniej ludzi niż zwykle,
tak więc można było trochę podziałać. Tyle, że w ciepłej bluzie.
A dziś rano... spojrzałam na termometr: minus 17.
Zwlokłam się z łóżka i pojechałam na basen.
Dwóch na trzech panów sprzedających bilety spało na krzesłach.
Ale, jak się okazało, nie byłam jedyną osobą, która przyjechała na basen.
Aha, i po raz pierwszy wysuszyłam włosy (na Warszawiance płaci się za każdą minutę - nie ważne czy w tym czasie się pływa, czy suszy włosy). Do minus 5 nie suszyłam.

Tak więc zima daje się we znaki.
Ale wcale nie jest taka zła, o ile się zorganizuje te wszystkie trenażery, ciepłe kurtki, czapki, suszarki do włosów, ciepłe getry itd., itp.

6 komentarzy:

  1. Zgadza się - zima może być bardzo fajna, tylko nie trzeba się jej bać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, zima jest fajna, można bezkarnie zagrzebać się na pół dnia z książką i herbatą na kanapie, zrobić przerwę w męczącym treningu itp. :) Ja tam lubię chyba. Piszę "chyba", bo może za pół roku, jak się fińska zima zacznie kończyć, to będę mniej lubiła, kto wie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Macie absolutną rację. Po tym niecałym roku biegania zanotowałem co następuje:
    1. Zima - nie jest do biegania zła. -10 stopni spokojnie daje radę
    2. Wiosna - wiosennych burz można unikać, a bieganie w wiosennym deszczu jest super
    3. Lato - upały można przeskoczyć biegając w rano albo w nocy
    4. Jesień - czasem pada, czasem jest chłodno, ale to też żaden problem.
    Podsumowując, w czasie każdej pory roku można znaleźć powody do marudzenia, ale każda jest równie dobra do treningów, i nie tylko, jeśli podejdziemy do niej z odpowiednim nastawieniem. Czego wszystkim życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ironwoman zgadzam się :) przychodzi zima i wszyscy zdziwieni śnieg, mróz? A przecież jak zima wiadomo będzie zimno, będzie śnieg, kłopoty z uruchomieniem pojazdów,wolniejsza jazda itd itd Niektórzy jednak podchodzą beztrosko co tam grudzień opony zimowe niepotrzebne, łopata w bagażniku zbędna, piłkarze mają grać, bo tak UEFA chce i już.
    A bieganie "moja szkoła" do -20 tuptać można, może nie sprinty, może nie trzygodzinne wybiegania, ale godzinka na mrozie jest OK oczywiście w ciuchach odpowiednich do temperatury. Jeszcze nie tak dawno nikt nie słyszał o materiałach oddychających i innych technologiach kosmicznych i ludzie biegali, jeździli na nartach i pracowali na mrozie, Co nie znaczy, żeby nie korzystać ze zdobyczy techniki :)Jeśli można oczywiście TAK.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie ciekawi twój trenażer :-)
    Czy to będzie coś w co można wstawić normalny rower? Coś jak hamownia w warsztatach tuningujących (http://tinyurl.com/2w9hz4y) ;-))) ??
    PS. Ja też uważam że bieganie + zima = WNM (jeśli ktoś pamięta ten skrót z podstawówki) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. macie rację - zimą można :) Ava - trenażer to po prostu taki stojak - wstawia się w niego tylne koło, jest opór i... jedziesz :)

    OdpowiedzUsuń