kilka postów niżej opisałam Bieg na Kasprowy
zachwalając dobrą organizację.
Podobało mi się to, co było w pakiecie startowym
(super koszulka), że można było zjechać kolejką na dół, że na szczycie czekało na nas ciepłe picie i nasze suche ubrania, a na dole - porządny obiad.
Najbardziej jednak cenię sobie miłą atmosferę.
Dlatego zdumiałam się, gdy przeczytałam na jednym z biegowych forów,
wypowiedź uczestnika tegoż biegu, który niemal zrównał organizatorów z ziemią.
Narzeka on, że start się spóźnił 20 minut
przedstawiając to jako KARYGODNY błąd organizatorów.
(W rzeczywistości spóźnił się chyba 10 minut,
ale czy jest to jakiś straszny problem?)
Ów pan narzeka, że torba, która pojechała na Kasprowy była za mała (mnie jakoś udało się tam zmieścić: kurtkę, polar, koszulkę i czapkę).
Krytykuje też, że na szczycie był ciepły sok zamiast jakiegoś izotoniku...
Narzeka, że jego koleżanka zgubiła bon na obiad,
i trzeba było się dopraszać, żeby obiad jednak dostała.
(może trzeba było bonu nie gubić?)
Ów pan wytyka też organizatorom,
że z kolejki do ronda trzeba było po takim wysiłku PRZEJŚĆ NA PIECHOTĘ!
Odległość ta to około 1,5 km w dół.
Ja z przyjemnością potruchtałam ten odcinek,
dla bardzo zmęczonych była opcja podjechania busikiem (3 zł).
Jako największy feler przedstawia jednak fakt,
że po biegu nie było dyplomów ani medali.
(zaznaczam, że był to niewielki bieg,
wystartowało podobno 177 osób)
Co za gbur!
Biega tylko dla medalu?
I jeszcze z serii narzekań:
uważam to za bardzo miłe, gdy biegacze pozdrawiają się - jest tak prawie zawsze kiedy biegam po ulicach Warszawy albo w Lesie Kabackim.
Zdarzają się oczywiście gbury, którzy nie odwzajemniają skinięcia tylko odwracają głowę.
Kiedyś na pewnych zawodach zdarzyło mi się,
że gdy wyprzedziłam pewną panią ta burknęła do mnie: "dziwka!"
Co za gburzyca! (jaka jest żeńska forma od gbura?)
Nie mówię, że w ogóle nie można krytykować biegów.
Sama ostatnio żaliłam się, że na Maratonie Warszawskim w pakiecie był męski dezodorant.
Ale przecież biegamy, bo to lubimy/poprawiamy formę
(niepotrzebne skreślić lub dodać własny powód)
ale chyba nie dla medali czy dyplomów?
Ścigamy się z innymi biegaczami, ale nie po to, żeby być lepszym od kogoś, tylko żeby poprawić swój wynik.
Inni biegacze pomagają nam się zmobilizować.
Przynajmniej ja tak to odbieram.
A organizatorzy biegów nam to wszystko umożliwiają i pewnie często sami są zaangażowani w ideę biegania.
I co najważniejsze - robią to dla nas - uczestników biegu (zakładam, że większość biegów nie jest organizowana dla pieniędzy - chyba są lepsze sposoby na ich zdobycie).
Spróbujmy to docenić.
Pozwólmy innym dobrze się bawić.
Nie traktujmy więc biegów w stylu "płacę to wymagam".
Nie bądźmy gburami na zawodach i na ścieżkach.
A dla pana, który tak skrytykował Bieg na Kasporwy i innych gburów:
jak komuś nie odpowiadają zawody - niech sobie pobiegają sami w lesie, albo niech zorganizują sobie lepsze zawody.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Albo niech pobiegają na tyle długo, żeby im się więcej endorfin wydzieliło :)
OdpowiedzUsuńA rodz. żeński od gbur to chyba gburka powinno być? ;)
Zimą spotykałam regularnie w ogrodzie saskim biegającego tam pana. Parę razy machnęłam do niego ręką, ale pan zawsze był wtedy zajęty sprawdzaniem ekranu swojego pulsometru. Potem przestałam machać, jednak pan, kiedy tylko się do mnie zbliżał, profilaktycznie spoglądał na pulsometr albo na czubki swoich butów. W końcu przestałam go zauważać, bo po co psuć sobie trening widokiem gbura?
OdpowiedzUsuńA ta pani z zawodów - urocza kobieta :))) Ile musi mieć w sobie radości życia, prawda?
Też wszystkich pozdrawiam i zdarza się, że ludzie nie reagują :) Zwłaszcza kobiety nie odpowiadają, ale tłumaczę sobie, że traktują to jak "zaczepkę" i może boją się ;)Raz nawet mi się oberwało;)
OdpowiedzUsuńhttp://tete.blog.onet.pl/Stary-grzdyl,2,ID352895270,DA2008-12-06,n
Co do tzw krytykantów: "jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził" ;)A jak w każdej dziedzinie życia wystarczyłoby trochę wyrozumiałości ,życzliwości i dobrego humoru :)pozdrowionka;)
* Midi - może i gburka?
OdpowiedzUsuń* Hankaskakanka - na gbura nie ma rady, a pani z zawodów faktycznie niezła, ale wtedy bardziej mnie to rozśmieszyło niż zezłościło
*tete - co ciekawe, też mam takie spostrzeżenia, że kobiety rzadziej odpowiadają na pozdrowienie, a przecież mnie raczej nie podejrzewają o zaczepkę...
Co za fota! Idealna :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę kobieta wyprzedzana na trasie nazwała cię dziwką???? To jakieś chore, niektórzy chyba nie traktują biegania rekreacyjnie
PS. Coś mi komentarze nie zawsze się zapisują, mam nadzieję że ten się pokaże :-)
pokazał się :)
OdpowiedzUsuńno na serio tak powiedziała! no cóż, tylko można jej współczuć