jakoś ostatnio nie miałam motywacji ani siły.
nawet pewne próby były...
np. poszłyśmy wczoraj z Wieruchą na ściankę na Warszawiance,
przebrałyśmy się, założyłyśmy uprzęże i sterczałyśmy przez pół godziny czekając,
aż zwolni się jakakolwiek droga,
nie zwolniła się. Na szczęście udało nam się odzyskać pieniądze za wstęp.
no i jak tu nie zwątpić i nie załamać się?
no i w ogóle obraza i muchy w nosie!
a tak naprawdę to chyba jestem zmęczona.
dzisiaj ledwie zwlekłam się z łóżka,
ale postanowiłam być twarda i jednak poszłam pobiegać,
miały być interwały, ale na to już zupełnie nie miałam sił,
przetruchtałam jakieś 8 km.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może organizm ma trochę dosyć? W końcu Borówno to nie był jakiś tam piknik w lesie, a po nim pobiegłaś w maratonie.
OdpowiedzUsuńHmm, mój organizm też ma najwyraźniej dosyć, chociaż nic nie musi robić na co dzień ;) Wykazuje dokładnie takie same objawy... Może to jesień po prostu, albo się starzejemy (albo i jedno, i drugie)...
OdpowiedzUsuńmacie rację. organizm ma dosyć, trochę się w tym roku porobiło, a starość - nie radość!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaa, przez 1/2 godz. nie zwolniła się żadna droga??? Dramat! Ale mowisz o wędkach czy o wszystkich drogach, też do prowadzenia z dołem?
OdpowiedzUsuńNie martw sie jednak bo od dziś dziala znów Obozowa więc powinno być luźniej na Warszawiance.
A co do "bezsiłu" to twoje ciało Ci dało chyba sygnał - posłuchaj go. Ja przed Biegnij Warszawo nie posłuchalam i skończylam kibicując ;-)
Mam nadzieję, ze siły witalne wróciły, bo zrobiła się prawdziwa złota polska jesień :) Pozdrowienia od Wlodca :)Bardzo się ucieszył, że Go pamiętasz :)
OdpowiedzUsuń