niedziela, 22 sierpnia 2010

Zamarła Turnia zagiełgana

uff, udało się wgiełgać na Zamarłą Turnię
Drogą Motyki (trudność: V-)

a kosztowało mnie to trochę wysiłku i nerwów:

- prawie cały dzień w pociągu w koszmarnym tłoku
(tabuny ludzi jechały na Coke Festival w Krakowie)
- potem stanie (autobusem) w korku do Zakopca
- w zatłoczonym Zakopcu dostało mi się
jedno z ostatnich miejsc w Domu Turysty
w pokoju z czterema pijanymi i rozchichotanymi nastolatkami
(dobrze, że większość nocy spędziły poza pokojem)
- dojście z Zakopca pod Zamarłą Turnię (ponad 4 godziny)

no to JUŻ można było zacząć się wspinać...
moja partnerka miała tego dnia słabą psychę
(nie dziwię się - poprzedniego dnia wzywała TOPR
do kolesia, który rozstrzaskał sobie nogi
podczas wspinu na Mnicha)
no i ostatecznie prowadziłam wszystkie wyciągi.

pierwsze dwa wyciągi poszły całkiem gładko
(chociaż wolno)
potem trudności było trochę więcej
i zmęczenie też już się odczuwało, ale jeszcze było ok.
najgorszy, najdłuższy i najtrudniejszy był ostatni wyciąg:
już nieco zmęczona wahałam się, gdzie jest właściwa droga,
w dodatku na najgorszym odcinku zaczęła mi strasznie
ciążyć przegięta lina i zabrakło mi ekspresów,
cięzko było również z asekuracją i oczywiście
w najgorszym momencie wypadł mi ostatni przelot.
niestety nie obyło się bez przekleństw
"masz tam coś?" - krzyczała partnerka
(pytając o miejsce do założenia asekuracji)
"gównoooo" - na tyle tłumaczen było mnie stać.

tak więc Zamarła Turnia została bardziej zagiełgana niż załojona,
ale udało się po ponad siedmiu godzinach wspinania!
uff... pozostało jeszcze TYLKO:
- jeden zjazd
- zejście po łańcuchach i szlakiem do Murowańca
(tam było zasłużone piwo)
- zejście (już po ciemku) do Zakopca
- walka o jakiś pokój
- powrót kolejny cały dzień w zatłoczonym pociagu

czego to się nie robi dla chwili wspinania...

2 komentarze:

  1. Moja droga doskonale Cię rozumiem. Te chwile wspinania są bezcenne :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam

    Na pewno świetna przygoda i niezapomniane wrażenia. Gratuluję!!! :)
    Mam tutaj pytanko (może w niezbyt dobrym miejscu).
    Wspinam się od kilku lat w skałkach i chciałem ruszyć na tatry. Myślałem właśnie o tej drodze.
    I pytanie:
    Czy osoba, która wspina się od kilku lat po skałkach, drogi VI.I nie są dla niego zbyt trudne i radzi sobie dobrze ze sprzętem poradzi sobie z takim wejściem.
    Jaki sprzęt i w jakich ilościach jest niezbędny do takiego wejścia?

    W internecie jest dużo opisów ale jednak zależało by mi na opinii kogoś kto niedawno tam wszedł i dalej to przezywa:-)

    Pozdrawiam i bardzo proszę o kontakt
    Tomek
    gadacz1@o2.pl

    OdpowiedzUsuń