poniedziałek, 12 lipca 2010

wejście na Castora - dzień pierwszy


po 2 dniach jazdy dojechaliśmy do Włoch.
my tzn. kochany pan JK, Kuba, Andrzej i ja.
samochód "Wieloryb" zostaje na parkingu,
a my, po południu, powolutku, idziemy w górę.
nasz cel to niezbyt trudny szczyt Castor
troszkę ponad 4200 m n.p.m.
wieczorem dochodzimy do górnej stacji wyciągu
i tam rozbijamy namiociki.
Jemy nieśmiertelny makaron z mielonką i sosem pomidorowym :) i idziemy spać.
w okolicy kręcą się całe stada kozic,
które zupełnie nie boją się ludzi jak w Tatrach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz