muszę przyznać, że ostatnie tygodnie,
a może nawet i miesiące,
nie przykładałam się stuprocentowo do sportu.
wynika to najprawdopodobniej z tego, że zbyt wiele chciałabym w życiu robić -
trenować, pracować, podróżować, oddawać się rozmaitym pasjom i być przykładną panią domu
(to ostatnie najmniej mi wychodzi i z reguły codzienne przyrzekam panu JK, że "jutro posprzątam")
w dodatku postanowiłam otworzyc własny,
jak to się mówi "biznes" (sformułowanie to do tej pory jakoś mnie mierzi)
w każdym razie "biznes" też zajmuje czas,
a niedługo pewnie pochłonie mnie w całości.
ale cóż,
raz się żyje!!
dlatego znów robię przerwę w sporcie
jedziemy z panem JK w Alpy!
Strasznie się cieszę!
plan - dojechać samochodem do Włoch/Francji
i trochę "rozejrzeć się po okolicy"
powrót za 2,5 tygodnia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzymam kciuki za udaną wyprawę. A co do raz-się-życia, to w pełni solidaryzuję się z tym, co piszesz. Ja też posprzątam dopiero jutro :)
OdpowiedzUsuńdzięki, no a ja jeszcze nie życzyłam Tobie udanej Finalndii!! więc: życzę udanej Finlandii!!! :))
OdpowiedzUsuń