jednak Rzeźnik, następnego dnia basen,
a potem rower + bieg okazały się
sporym obciążeniem dla mojego organizmu
do tego dochodzi spore obciążenie zajęciowe
związane głównie z organizowanym przeze mnie festiwalem,
aha, no i do tego ten upał! nie znoszę upałów!
trochę mnie to wszystko rozłożyło
i teraz kicham i prycham na lewo i prawo.
a niby miałam być taką ironawoman, eh... :)
no nic, mam nadzieję, że w weekend dojdę do siebie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz