sobota, 5 czerwca 2010

1000 m kraulem + przemyślenia „porzeźnickie”

Dopiero w sobotę humor mi się poprawia,
Wracamy do domu. Idę na basen.
Robię 1000 m kraulem, dość powoli.
Myślę i Rzeźniku. Zrobiłyśmy prawie 50 km.
Było na prawdę super. Żałuję, że nie udało się skończyć.
Ale „poczułam bluesa”. Góry + bieganie to coś dla mnie,
Bardzo mi się podobało. A to błoto, strumienie i deszcz tylko dodawały klimatu.
Cieszę się, że po tych 50 kilometrach czułam się na prawdę dobrze.
Jak zwykle zaczynam snuć rozliczne plany...
Tymczasem staram się dopracować technikę kraula.
Do zawodów Ironman w Borównie zostały dokładnie 3 miesiące!!!

1 komentarz:

  1. Zaczęłam ostatnio chodzić często na basen - i tak się tam pluskam niespiesznie, i cały czas sobie myślę, że jakby mi się chciało policzyć i pomierzyć, toby wyszło, że w porównaniu z Tobą pływam jak żółw (lądowy) :)

    OdpowiedzUsuń