a jednak idzie powoli
ta wiosna
bo jak docieram na basen
po 6 rano
to już jest prawie jasno
inni też
chyba poczuli wiosnę
bo na basenie
jakoś tłoczniej niż zwykle
chyba każdy chce ruszyć swój zimowy tłuszcz
i trochę pospalać
tzn. popływać
a więc ja też spalam
dziś znowu 1,5 km kraulem
(wyszło 42 minuty)
na początku ciężko
nie mogę złapać rytmu
dopiero po jakimś 20 basenie
czyli 1 kilometrze
doznaję czegoś, co często przeżywam podczas biegania:
totalne odcięcie od rzeczywistości
- zapominam o tym gdzie jestem i co robię
to dobrze - znaczy, że moje ruchy stają się mechaniczne
i nie muszę się nad nimi zastanawiać
płynę, a słońce wstaje na dobre
złote promienie wpełzły do hali Warszawianki
i odbijają się w podwodnych bąblach goniących moje ręce
gdybym tak jeszcze mogła mieć skrzela...
mogłabym się skupić na machaniu nogami,
rękami i obserwowaniu tych błyszczących bąbli...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz