zaraz po maratonie, tzn. w poniedziałek
pojechałam (służbowo) do Pragi
dobrze, że to była "bogata" konferencja,
bo jedzenie było wprost wyśmienite:
były różne rodzaje mięs, sałatki...
i lody (tak jak w Zielonej Budce -
można sobie było nakładać tyle kulek, ile się chciało!
a do tego: owoce, polewy i posypki - mniam
na konferencji byli głównie wojskowi,
ale ja jadłam chyba jeszce więcej niż ci potężni mężczyźni!
to wszystko zalałam czeskim piwem.
tak, ewidentnie po maratonie miałam zapotrzebowanie na kalorie
od maratonu jeszcze nie biegałam, ale głównie z braku czasu,
nogi już odpoczęły,
a dzisiaj jedziemy z JK w Tatry :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz