niedziela, 27 września 2009
Maraton Warszawski: 4:22
maraton ukończyłam!
jeszcze wczoraj kiepsko się czułam
i na noc wzięłam aspirynę,
ale rano czułam się nieźle, więc pobiegłam;
początek pobiegłam bardzo spokojnie,
później utrzymywałam tempo 6 min/km,
na 32 km miałam kryzys, nie miałam siły
i przeszłam na piechotę jakieś 500 m lub więcej;
potem siły wróciły i biegłam dalej.
ostatnie 3-4 km były dla mnie bardzo trudne i zwolniłam;
ostatecznie wynik był 4:22.
chciałam żeby to było 4:15 albo chociaż poniżej 4:20,
ale po prostu nie dałam rady.
ogólnie jednak jestem zadowolona z kilku powodów:
trochę się tłumaczę :) ale myślę,
że gdyby nie przeziębienie to może byłoby te parę minut lepiej;
ale co najważniejsze: biegło mi się bardzo dobrze;
pierwsza połowa - zupełnie luźno, potem coraz ciężej;
ale nie goniłam nikogo, biegłam swobodnie i
nie zakatowałam się tak jak podczas pierwszego maratonu;
w zasadzie cały czas czułam się dobrze;
poza kilkoma km, kiedy bolało mnie kolano,
wszystko było ok.
bardzo mi pomogła asysta pana JK,
który nie tylko podawał mi isostar
(nie cierpię tego powerade'a, który jest na wszystkich zawodach!)
ale cały czas mi powtarzał, że dam radę.
no i dałam :)
gratulacje dla wszystkich maratończyków bez względu na ich czasy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękny czas, gratuluję! Wydaje mi się, że JUŻ zasługujesz na miano Ironwoman - przebiec 42,195 km w trakcie infekcji to jest wyczyn!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Super czas, zazdroszczę trochę bo sam słabiutki czas miałem. No ale to był tylko debiut ;)
OdpowiedzUsuńPzdr
http://run.blog.pl/
Dziękuję, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńa teraz: parę dni regeneracji, szczególnie, że choróbsko ciągle mnie trzyma!