niedziela, 19 grudnia 2010

święta sprintem

...czyli podsumowanie tygodnia
w ostatnim tygodniu, nawet niewytrenowane osoby,
mają niezłe ćwiczenia fizyczne - bieganie po sklepach w celu zakupu prezentów noszenie i dźwiganie ciężkich toreb z zakupami, rozmaite wymachy i przysiady podczas sprzątania domów, jak również wiele ćwiczeń rąk, a w szczególności nadgarstków podczas mieszania w garnkach.

w środę na basenie, pod prysznicem jakaś pani nuciła
"Jezu malusieńki", aż miałam ochotę się przyłączyć do tego nucenia, choć podczas pływania krążył mi głowie jakiś bynajmniej nie świąteczny (a raczej metalowy) kawałek. W każdym razie ewidentnie święta zbliżają się już nie truchtem, a sprintem.

poniedziałek: rower: 1,5 godziny jazdy
uwagi: trochę byłam z siebie dumna, że przepedałowam, bo nie chciało mi się jak nie wiem co. tym bardziej, że wróciliśmy z wyjazdu po południu. skończyłam pedałować o 23:00

wtorek: niestety w tym tygodniu nie poszłam się wspinać :(

środa: pływanie: 700m, bieganie: 1,5 godz.
uwagi: w planie miałam 1100m pływania, ale nadwerężyłam sobie łokieć (niosłam baaardzo ciężką torbę);
większą część biegu przebiegłam (a raczej przeczłapałam w śniegu) razem z Avą - dzięki :)))

czwartek: rower: 2godz. 15 min pedałowania
uwagi: co za męka! nuda i tyłek odpada...

piątek: pływanie: 1400 m, bieganie: 50 min
uwagi: pływało mi się super, ale na bieganie jakoś "nie miałam fazy"

sobota: rower: 1,5 godz. jazdy,
uwagi: pan JK zmienił mi siodełko na wygodniejsze - jest o niebo lepiej
ps. poza treningiem zdążyłam upiec dwa ciasta, ugotować bigos, barszcz i posprzątać całe mieszkanie

niedziela: pływanie: 1900m, biegówki: ponad godzina
uwagi: pływanie całkiem przyjemne: 56 minut, czyli tyle, co podczas połowy Ironmana; planowane pół godziny bieganie zamieniłam na ponad godzinę biegówek (na Kabatach tłum)

3 komentarze:

  1. Oj, tak - już widać linię mety ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ciśniesz. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak sobie pomyślałam że e-booków możesz słuchać na rowerze, tyłek od tego mniej bolał nie będzie, ale może jakoś czas szybciej zleci ;-)
    trzymaj kurs, pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń