...czyli podsumowanie tygodnia
ten tydzień miał być odpoczynkowy.
wyszedł jeszcze bardziej odpowczynkowo niż w planach.
od poniedziałku do czwartku - zgodnie z rozkładem.
w piątek zrobiłam niedzielny trening (najważniejszy w tym tygodniu)
na weekend wyjechaliśmy z panem JK na Suwalszczyznę
na chilloutowy weekend wśród głuszy, lasów pełnych saren i łosi,
spędzając przemiło czas przy kominku i jedząc litewskie specjały - bliny, cepeliny i kiszki ziemniaczane.
Ale tak całkiem niesportowo też nie było -
pojeździliśmy nieco na biegówkach.
W związku z wyjazdem wypadły mi dwa treningi:
zaplanowane na piątek pływanie (1200m) i na sobotę rower (45 min).
Nie była to jednak jakaś wielka przerwa, więc normalnie dalej robię plan.
poniedziałek: 40 min jazdy na rowerze
wtorek: wspinanie
środa: bieganie 1godzina 20 minut
czwartek: 1 godzina jazdy na rowerze
piątek: mini-triathlon czyli 1000 m pływania, 45 minut roweru, 15 minut biegu
uwagi: całkiem przyjemny zestaw, oczywiście po basenie miałam trochę przerwy na przebranie się i powrót do domu, ale wszystko starałam się zrobić z możliwie krótkimi odstępami. przejście z roweru na bieganie jest uciążliwe i pomimo straty 2-3 minut chyba warto się porozciągać, wtedy łatwiej się biegnie.
sobota i niedziela: biegówki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne widoki i zazdroszczę cepelinów, kiszek ziemniaczanych i innych specjałów :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej głuszy i kominka. Piękny wyjazd
OdpowiedzUsuń