dziś zaliczyłam mały duatlon:
najpierw poszłam z Wieruchą na ścianę wspinaczkową na Warszawiance.
kumpela, choć kontuzjowana, śmigała po ścianie2 razy szybciej niż ja,
a ja powolutku i stękając :)
zaraz po tym poszłam na basen (też Warszawianka)
2x200 m (po około 5 min)
kilka basenów dowolnie
trzy próby szybkiego 50 m - każde po około 50 sekund, ale ani razu nie udało mi się złamać 50 s.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
przeczytałem ściana i mi się z 38 km maratonu skojarzyło, brr.... do dzisiaj się nie mogę na bieganie po Poznaniu zebrać.
OdpowiedzUsuńHy hy. Miałam podobne skojarzenia ;-) Tzn. myślałam, że Ironwoman zderzyła się ze ścianą na basenie. Dobrze, że chodziło o coś zupełnie innego!
OdpowiedzUsuńTa ściana na warszawiance jest naprawdę całkiem fajna. Faktycznie można sobie zrobić duathlon bo na basen rzut beretem, a nawet triathon, jeśli wrocisz do domu na rowerze (wersję biegu z torbą na sprzęt do wspinu i pływania odpuszczam) ;-)
OdpowiedzUsuńhaha! niezłe z tą "ścianą"
OdpowiedzUsuńAva, też myślałam o taki triathlonie :)
to naprawdę super, że ściana i basen są zaraz obok :)