Chciałbym donieść wszelkim zainteresowanym, że Pani Ironwoman nieźle poczyna sobie w Tatrach. W niedzielę po raz drugi w tym roku stanęła na szczycie Mnicha, pokonując drogę Orłowskiego. W poniedziałek burza zmyła ją i dwie towarzyszki z południowej ściany Zamarłej Turni (droga Festiwal Granitu). Było "hardcorowo", ponieważ Panie musiały uciekać ze ściany zjazdami, a że wspinały się sporym zacięciem, to spędziły kilka godzin w tzw. wodospadzie. Podobno odbyło się bez odmrożeń. To się nazywa zdobywać górskie szlify!
Chciałbym donieść wszelkim zainteresowanym, że Pani Ironwoman nieźle poczyna sobie w Tatrach.
OdpowiedzUsuńW niedzielę po raz drugi w tym roku stanęła na szczycie Mnicha, pokonując drogę Orłowskiego.
W poniedziałek burza zmyła ją i dwie towarzyszki z południowej ściany Zamarłej Turni (droga Festiwal Granitu). Było "hardcorowo", ponieważ Panie musiały uciekać ze ściany zjazdami, a że wspinały się sporym zacięciem, to spędziły kilka godzin w tzw. wodospadzie. Podobno odbyło się bez odmrożeń.
To się nazywa zdobywać górskie szlify!
O rany...
OdpowiedzUsuń