czwartek, 26 sierpnia 2010

rower w deszczu

wreszcie wybrałam się na nieco dłuższą
przejażdżkę pożyczoną kolarką,

żeby się przyzwyczajać do różnych drobnych spraw
na zawodach, założyłam kask (którego - przyznaję się - na ogół nie używam).
jechało się fajnie, szybciej, lżej,
a kolarka nie jest aż tak delikatna, żeby się bać byle nierówności na jezdni.
tyle tylko, że przyzwyczaiłam się do przedniego amortyzatora
i teraz rozbolały mnie łokcie.
z planowanych 45 km przejechałam tylko 25 km
- zaczęło padać i wiać i strasznie zmarzłam,
a wolałabym się nie rozchorować przed Borównem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz