wtorek, 17 sierpnia 2010

rower bez zegarka i przemyślenia przedtriathlonowe

i znów bez zegarka
(kurcze, chyba na serio gdzieś go posiałam)
na rowerze przejechałam się jakieś 30 km.

do tej pory jeździłam rowerem górskim
(jedynie ze zmienionymi oponami na cienkie)
a teraz pożyczam kolarkę od kolegi kolegi koleżanki :)))
kolarka jest leciutka i po weekendzie zacznę się na niej uczyć jeździć
muszę też koniecznie zamontować sobie prędkociomierz i uchwyt na wodę

zaczynam denerwować się Triathlonem w Borównie
zostało tylko 17 dni!!!

w Borównie na liście startowej (chyba już jest zamknięta)
znalazło się łącznie 206 osób,
na Ironmanie na pełnym dystansie ma startować 63 osób, w tym 4 kobiety
natomiast 143 osoby (w tym 12 kobiet) zapisane są na half-Ironman czyli na dystans połówkowy

startujemy o 11:00.
najszybsi zawodnicy powinni zjawić się już o 15:30 na mecie
(ja pewnie będę kilka godzin później)
limity czasu nie są ostre:
pływanie (1,9 km): do 12:30
rower (90 km): do 17:00
bieg (21 km): do 22:00


mówiąc szczerze - nie jestem dobrze przygotowana,
mój trening nie był systematyczny,
nie jestem w idealnej formie.
czy dam radę ukończyć zawody?
próbuję myśleć pozytywnie...
wiem na pewno, że jeśli chcę przymierzać się
do pełnego dystansu za rok, to muszę poświęcić
treningowi o wiele więcej czasu i uwagi

4 komentarze:

  1. Dasz radę, na pewno! Nie wiedziałam, że to tak już teraz-zaraz...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też nie! czas szybko leci i ostatnio okazało się, że to już teraz-zaraz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dasz radę! Znajdziesz w sobie siłę. Trenowałaś dużo, jesteś wytrzymała. W trudnym momencie przypomnij sobie na przykład Justynę Kowalczyk, jak walczyła na trasie i niech da ci to kopa do przodu! :-)
    A my będziemy trzymać kciuki.

    OdpowiedzUsuń