sobota, 14 sierpnia 2010

Mnich załojony

w piątek wieczorem jedziemy z Wieruchą do Zakopca,
sobota - skoro świt - wstajemy i idziemy
z ciężkimi plecorami do Morskiego Oka.
bez chwili wytchnienia przepakowujemy się
i idziemy na Mnicha
chciałyśmy wejść drogą klasyczną i drogą Orłowicza,
ale coś mi się pochrzaniło podejście
i straciłyśmy jakieś 3-4 godziny, bo probowałam się wbić na zupełnie inną drogę :)
w końcu jednak udało się trafić tam gdzie trzeba
i wspięłyśmy się drogą klasyczną (trudności IV) na szczyt Mnicha
wejście i zjazdy trochę nam zajęły,
i ostatecznie schodziłyśmy po ciemku
(aż TOPR do nas dzwonił i pytał czy wszystko ok)
na tabor wróciłyśmy po dziesiątej,
a zanim coś zjadłyśmy (nie jadłyśmy od wczesnego poranka) zrobiła się północ.

dzień był zatem bardzo męczący
- sporo podejść i kilka godzin wspinania,

ale za to sporo doświadczeń
i ogólnie bardzo miły dzień :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz