niedziela, 9 maja 2010

PÓŁMARATON KURPIOWSKI – życiówka

Ostrołęka.
przyjechaliśmy z panem JK i kolegą Adrianem.
jesteśmy nieco niewyspani.
jedyną kawę w mieście serwują na stacji beznynowej.
boję się, że będzie mnie bolał brzuch,
ale wypijam, żeby jakoś się rozbudzić
Ogólnie to brak mi “spręża”.

Na półmaraton przyjechało 190 osób,
Sporo miejscowych – z Ostrołęki i okolic,
Trochę z Warszawy i innych miast,
Jest też duza grupa Białorusinów i Ukraińców.

jest też spora reprezentacja osób niewidomych i słabowidzących z grupy Cross
panuje bardzo miła atmosfera na takiej małej imprezie

jest trochę zamieszania przy starcie,
bo nie wiadomo do końca gdzie jest linia startowa,
ale wkrótce wszystko się wyjaśnia i zaczynamy

cel: przebiec poniżej 1h 55 min
pan JK (jakiż on jest cudowny!)
ma biec ze mną, żeby pomóc mi złamać czas
musimy biec trochę mniej niż 5,5 min/km

Jest dość ciepło, ale nie gorąco
Trasa to 5 pętli po ostrołęckich ulicach: po około 4 km
Bardzo mi to odpowiada, bo łatwiej sobie rozłożyć siły
W znajomym już terenie
nie ma tłoku, mało kogo wyprzedzamy, prawie nikt nie wyprzedza nas

pierwsze dwie pętle biegniemy mocno,
mamy zapas czasu, ale łapię zadyszkę, jestem zmęczona,
więc na kolejne dwa kółka zwalniamy i czuję się lepiej,
po 4 pętlach wciąż mamy około 2 minut zapasu,
nie mam kolki, czuję się dobrze,
ostatnią pętlę znowu przyciskamy, a ostatnią prostą biegniemy sprintem
wyszło 1h 52min 45 sek czyli życiówka!
nogi bolą, ale czuję się dobrze, było super
poszło nieźle, miałam niezły dzień
i wspaniałego pacemakera!

Większość pucharów dostali Białorusini
My dostajemy medale za uczestnictwo,
Ale to nie wszystko: na koniec była loteria
Pan JK wylosował śpiwór, a Adrian wędkę
Cudowny dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz