cały tydzień byłam przeziębiona
w piątek czułam się lepiej,
więc dzisiaj postanowiłam pobiegać
umówiłyśmy się z Izką (i jej psem)
na bieganie w Puszczy Kampinoskiej.
zastanawiamy się, którym szlakiem biec.
w zasadzie to przez ostatnie 2 lata wspólnych biegów
przebiegłyśmy chyba wszystkie możliwe
szlaki w PK w tę i we w tę
najmniej mamy obeznane zachodnie krańce Puszczy,
ale ponieważ dzisiaj nie mamy aż tyle czasu
to zaczynamy w miejscowości Palmiry.
w lesie jeszcze sporo śniegu i trochę lodu
spotykamy nawet ludzi na biegówkach.
śnieg trochę spowalnia,
ale za to jest dość ciepło.
biegniemy do cmentarza w Palmirach,
a potem do Truskawia.
w Truskawiu, jak zwykle obszczekują nas wszystkie psy,
a ja, jak zwykle, nie mogę wyjść z podziwu
jak pies Izy to wszystko olewa
i biegnie środkiem ulicy obszczekiwany z obu stron.
od Truskawia wracamy innymi szlakami do Palmir
i od Truskawia (po pokonaniu około 12 km)
zaczynam być nieźle zmęczona,
nie wzięłyśmy też ze sobą picia, a w gardle wyschło;
pies już tez liże śnieg.
uff. w końcu dobiegamy do samochodu.
przebiegłyśmy ok. 23 km w 2 godziny 15 minut
to chyba niezły wynik jak na to, że tydzień chorowałam?
poza tym Puszcza bez względu na porę roku jest zawsze piękna.
wypijamy hektolitry isostaru, pies chłepce wodę, a potem pada w samochodzie,
wracam do domu i też padam do łóżka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nieźle, po tygodniu przeziębienia 23 km to skok na głęboką wodę! A czas świetny, zapowiada Ci się udany półmaraton za 2 tygodnie :)
OdpowiedzUsuń