przy minus iluśtam stopniach
(rozbieżność pomiędzy domowym termometrem
i tym co podawali w radiu, w każdym razie zimno!),
przebiegliśmy z panem JK nad Wisłę i z powrotem
10 km
w 63 minuty
słaby czas można usprawiedliwić:
- niską temperaturą
- zasypaną śniegiem ścieżką
- wiatrem w twarz
- zmęczeniem po wczorajszej wycieczce
- zakłóceniami magnetycznymi w okolicach Sadyby
- chandrą, depresją, złą karmą i pechem
no dobra, po prostu biegliśmy wolno :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz