niedziela, 22 listopada 2009

sobota i niedziela: 80 km

ostry weekend,
łącznie z piątkiem wieczór: 90 km

zastanawiałam się, ile może wytrzymać mój organizm
postanowiłam więc przebiec
4 razy po 10 km w sobotę i to samo w niedzielę

SOBOTA

1) 8:00 - Kabaty - 58'52"
pierwsza dycha na Kabatach
razem z JK i jego kumplem
biegnie mi się nieźle
po biegu: śniadanie (jajecznica)

2) 12:00 - Wisła - 58'20"
już sama
biegnę nad Wisłę trasą siekierkowską
o dziwo, czuję się lepiej
niż 3 godziny wcześniej
po biegu: makaron z sosem

3) 17:00 - Sadyba - 58'05"
po makaronie i dłużej przerwie
jest dobrze, jest moc!
biegnę do Wilanowa, a potem do al. Witosa
po biegu: naleśnik ze szpinakiem

4) 20:30 - Wisła - 59'22"
znowu nad Wisłę, tym razem po zmroku
i to w dodatku we mgle.
czuję już kumulację zmęczenia,
ale jest ok
po biegu: 2 banany i 1 piwo



NIEDZIELA

5) 7:30 - Wisła - 61'31"
już od pierwszych metrów czuję się zmęczona
niby nic nie boli, ale nie mam siły
dobiegam do połowy i muszę na chwilę stanąć
założyłam sobie, że całość przebiegnę, a nie przejdę,
dlatego też odpoczywam na stojąco,
wracam do domu skatowana,
ciężko wejść po schodach na 2 piętro.
na szczęście JK czeka na mnie z omletem i kawą
- jak miło :)

6) 11:30 - Sadyba - 56'02"

pani, która sprzedaje kwiatki pod blokiem
patrzy z zażenowaniem widząc mnie
kolejny raz w stroju biegowym...
myślałam, że będzie już tylko gorzej,
ale drugi bieg idzie mi lekko
po biegu: zupa pomidorowa (jestem głodna!!)

7) 15:30 - w stronę Powsina - 56'14"
znowu idzie nieźle,
biegnę do Wilanowa i kawałek ścieżką w stronę Powsina
po biegu: makaron z mięsem i banan

8) 19:30 - Wisła - 59'09"
ostatni bieg, biegnie się dobrze,
trochę może wolniej, ale jest ok,
na ostatnich metrach dopinguje mnie pan JK
po biegu: piwo



plan udany!!
w sobotę i niedzielę przebiegłam 80 km
myślę, że pierwszy bieg w niedzielę był ciężki,
bo miałam zakwasy, organizm był zmęczony,
kolejne biegi szły dobrze,
czułam się trochę jak na haju
- ciągle rozgrzana i rozciągnięta;
w niedzielę, chociaż podczas biegów czułam się dobrze,
to w przerwach pomiędzy nimi
(które, odliczając kąpiel, jedzenie i przebieranie,
trwały około 1,5 do 2 godzin)
sporo przysypiałam.
piłam też dziesiątki kubków herbaty i soku.

1 komentarz:

  1. O rany! Nie wiem, co powiedzieć (znów - często mi się zdarza takie zaniemówienie z podziwu). Kobieto, Ty już jesteś co najmniej TitanicWoman :o

    OdpowiedzUsuń