dzisiaj rano wzięłam udział w biegu na 10 km
na Kabatach czyli tzw. Grand Prix Warszawy
był też JK, Iza i Staszek;
najdzielniejsza była Iza, że w ogóle przyszła,
bo wczoraj był jej wieczór panieński.
ja wróciłam do domu przed dwunastą,
ale panna młoda balowała prawie do trzeciej...
chłopaki wyrwali od razu do przodu, my z Izką wolniej,
ale za to potem przyspieszyłyśmy,
biegło się dobrze, mimo chłodnego powietrza,
na ostatnich kilometrach wpadłam w trans
biegnąc za panem w fioletowych spodenkach,
nie patrzyłam nawet na zegarek i na to jestem zła!
bo wyszło 50 min. 5 sek.,
]jakbym spojrzała chwilę wcześniej
to bym mogła złamać 50 min.
no nic - jest jeszcze bieg 11 listopada,
Staszek i Kuba pobiegli znakomicie: 46 min. 8 sek.
spotkaliśmy też Midi :)
gratulacje dla wszystkich!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I od tej pory jak usłyszę słowo "trans", to będzie mi się kojarzyło z fioletowymi spodenkami :))
OdpowiedzUsuńMiło Was było zobaczyć:) Do następnego razu!