Mało czasu na cokolwiek.
Przyznaję się bez bicia, że ostatnio prawie nie zaglądam na zaprzyjaźnione blogi biegowe, triathlonowe i inne.
Zerknęłam jednak na bloga Hankiskakanki, która (jak to dość często robi!) opisała jakieś przepyszne smakołyki własnoręcznie przygotowane.
Przemyślałam swoją dietę w ciągu ostatnich tygodni.
O zgrozo!
Pomijając już moje zatrucie w Sphinksie moja dieta przedstawia się fatalnie.
Ostatnio jem byle jak. Wszystko na szybko. A jak coś konkretnego to późnym wieczorem.
Poza tym jestem nie tylko znudzona, ale również zmęczona. Tak więc teraz absolutnie zmieniam plan treningowy na coś ciekawszego :)
podsumowanie:
poniedziałek: rower: 2 godziny na trenażerze
wtorek: wspinanie; bieganie: 2 godziny
uwagi: "odrobiłam" bieganie ze środy, żeby mieć wówczas mniej
środa: pływanie: 1200m
czwartek: rower: 1 godzina na trenażerze
uwagi: nuda
piątek: pływanie: 1600 m
uwagi: pływało się całkiem nieźle; w planie było jeszcze bieganie, ale już nie dałam rady
sobota: bieganie: 1 godzina
uwagi: zamiast planowanego roweru "odrobiłam" wczorajsze bieganie
niedziela: 1500 m pływania, bieganie: 30 minut
uwagi: dzisiaj poszło całkiem nieźle i przyjemnie, pewnie dlatego, że nie byłam zmęczona pracą
niedziela, 13 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mnie też ostatnio znudziło strasznie i koniec zimowego planu przedstawia się fatalnie. Żeby mieć czyste sumienie poszedłem oddać krew, bo po tym i tak zawsze potrzebny jest odpoczynek.
OdpowiedzUsuńZmiana treningu musi być, czas na coś nowego!
Oby nam się chciało!
To złudzenie, że ja tak świetnie się odżywiam - np. ostatnio jem stanowczo za mało warzyw i kompletnie brakuje mi weny na tzw. przekąski między głównymi posiłkami :( Znudziły mi się już cykorie, brokuły, marchew, mrożony szpinak, a NAWET ogórki kiszone. Do nowalijek jeszcze daleko. Ratuję się sokiem pomidorowym i cytrusami, a myślami jestem już przy prawdziwych pomidorach, sałacie, kalafiorach, itepe.
OdpowiedzUsuńMasz teraz niezły zasuw (praca + treningi), więc zmęczenie chyba nie jest nieuzasadnione :) Podziwiam Cię, naprawdę. I głupio mi narzekać, że czuję się zmęczona, kiedy wracam po 8 godzinach rozpłaszczania tyłka przed komputerem.
Chyba mogę napisać, że wiem co czujesz. Przez ostatnie tygodnie nie miałem za bardzo czasu by zaglądać na swojego bloga, a współ-blogo-biegaczy zaniedbałem już w ogóle:( Na szczęście widać światełko w tunelu...
OdpowiedzUsuńzawsze po nocy nadchodzi dzień, po zimie wiosna i dlatego tak ważne jak pisze jest to "światełko w tunelu" ;)pozdrowaśki
OdpowiedzUsuńdziękuję wszystkim :)
OdpowiedzUsuń