Ten tydzień był wg planu tygodniem odpoczynkowym. Rzeczywiście miałam aż dwa dni wolne. Pozostałe dni były jednak dość intensywne. A na weekend pojechałam nieco się powspinać.
poniedziałek: nic!
uwagi: A miałam zrobić coś. Ale jak już mogłam to coś zrobić, to było już późno. I nie myślałam już i niczym tylko spaniu :)
wtorek: wspinanie, pływanie: 1500 m
uwagi: sumienie mnie dręczyło po wczorajszym nieróbstwie. Na ściance już od kilku tygodni męczymy z Agatą przewieszki i kończymy strasznie zbułowane (dla niewtajemniczonych: mamy ze zmęczenia bolące i nabrzmiałe przedramiona). Miałam popływać 2 km, ale już byłam zmęczona.
środa: znów nic, nie miałam czasu
uwagi: trudno, w końcu jest tydzień odpoczynkowy
czwartek: bieg: 47 min szybkim tempem, pływanie: 1500 m
uwagi: biegałam wczesnym porankiem w Łazienkach w towarzystwie dwóch przystojnych panów :). Nie byliśmy tu pierwszymi biegaczami tego dnia, ale z chyba jednymi z pierwszych. Za to z basenu wyszłam jako ostatnia, chwilę po 22:00. Doba ma 24 godziny, trzeba jakoś się w tym czasie zmieścić :)
piątek - poniedziałek: wyjazd w Tatry :)
uwagi: Warunki w Tatrach całkiem niezłe: sporo śniegu i lodu. Ale dość zimno. W Morskim Oku było -14, wyżej pewnie jeszcze chłodniej. Udało mi się zrobić w całości tylko jedną drogę: "Wesołej Zabawy" (trudność IV, albo trochę więcej, bo zaczęliśmy nie tam, gdzie trzeba). Próbowałam też z koleżanką zrobić "Drogę Ascety" (obydwie te drogi na Progu Mnichowym). Pokonałyśmy najtrudniejszy wyciąg (V-), a potem się pogubiłyśmy i się wycofałyśmy.
wtorek, 15 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A skuwania tynków i kładzenia parkietu nie włączasz do aktywności treningowej? ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie? :)
OdpowiedzUsuńEch, powspinałabym się - ale nie w lodzie :-) tylko w jakiejś ciepłej Hiszpanii. Super że trenujesz ostro na ścianie - ja już myślę o jakimś wypadzie w skały (pewnie polskie, bo na razie West w sferze marzeń ze względu na brak czasu)więc mam nadzieje że się uda nam razem wybrać :)
OdpowiedzUsuńMidi i Hankaskakanka: no nie liczę, nie liczę. Chociaż praca fizyczna rzeczywiście wykańcza...
OdpowiedzUsuńAva: w skały - bardzo chętnie! ale kiedyś musisz spróbować w lodzie, jest super.