niedziela, 30 stycznia 2011

jak nie urok to...

...czyli podsumowanie tygodnia

Po mocnym przeziębieniu wyzdrowiałam i tydzień zapowiadał się mocny i zgodnie z planem (jak niżej).
Gdyby nie to...
że poszłam w sobotę po południu do knajpy Sphinx (zrobię im antyreklamę, ale zasłużyli). Zjadłam filet z kurczaka z warzywami.
Wieczorem trochę bolał mnie brzuch (po obiedzie juz nic nie jadłam). Potem nie mogłam zasnąć (co zdarza mi się niezwykle rzadko). W środku nocy zaczęłam wymiotować. Ale mało tego! Serce waliło mi jak oszalałe i spociłam się jakbym przebiegła dwa maratony pod rząd. Ciężko mi się oddychało. Nie miałam siły wstać. A najgorsze, że zupełnie zdrętwiały mi ręce i zaczęły drętwieć nogi. Miałam wrażenie, że zaraz stracę przytomność.
Pierwszy raz w życiu wykręciłam numer 999. Karetka przyjechała po pół godzinie (dobre i to!). Dostałam zastrzyk w tyłek. I w sumie dość szybko przeszło. Lekarze od razu się zmyli (nawet nie wiem, co było w tym zastrzyku).

W każdym razie myślę, że takie silne rzyganie wywołało jakieś zaburzenie pracy serca, co było przyczyną ciężkiego oddechu, a to z kolei spowodowało zdrętwienie.

Aha, codziennie się ważę, więc mogę powiedzieć, że z soboty na niedzielę straciłam 3 kg.
Spoko! Już jest lepiej :) Ale niedziela, poniedziałek i wtorek to dni restowe :)

no to podsumowanie:

poniedziałek: 1,5 godz roweru
uwagi: straszna nuda to pedałowanie!

wtorek: wspinanie
uwagi: szło mi całkiem nieźle i po raz pierwszy zrobiłam taką jedną przewieszkę (może wzmocniły mi się ręce, bo ostatnio skułam tynki na jednej ścianie)

środa: pływanie 1200 m, bieganie: 2 godz.

czwartek: 1,5 godz roweru

piątek: pływanie 1600 m, bieganie: 1 godz.

sobota: 2 godz. roweru

niedziela: rest

7 komentarzy:

  1. O bidulko, to straszne!
    Te 3 kg do tyłu to ostre odwodnienie, powinnaś teraz dbać od odpowiednią ilość płynów w diecie i może jakieś probiotyki.
    Zdarzało mi się jadać w Sphinksie, ale nigdy nie zaliczyłam nic takiego na szczęście...

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam raz w Świnksie i więcej nie pójdę. Zatrucia nie miałam ale żarcie było po prostu niedobre. Współczuje Ci bo to strasznie osłabia organizm taka akcja, ale że jesteś mocna to jak widać poradziłaś sobie z tym szybko :)
    ps. gratulacje z okazji trudnej drogi - muszę się wybrać na Warszawianke i wyprobowac nowe drogi

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki! Midi, już się chyba nawodniłam. Ava, na szczęście szybko minęło; na Warszawiance są nowe chwyty i jest fajniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak Ava - byłam w Świnksie raz i wystarczy. Na Twoim miejscu zgłosiłabym zatrucie w Sanepidzie, bo nie wiadomo, ilu jeszcze osobom zaszkodzą i czym :( Trzymaj się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezłą dietę Ci zafundowali. Za taką noc zdecydowanie im się należy i antyreklama i Sanepid. Oszczędzaj się teraz trochę

    OdpowiedzUsuń
  6. Auć. I tak się szybko pozbierałaś. Zahartowany organizm ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytałam Twój blog i podczytuję kilka innych - to niesamowite jak Ty jesteś bardzo aktywna!, ja nigdy nie byłam sportowym typem, raczej rekreacyjnie pływanie, rower, biegałam sporo parę lat temu, ale brakło mi silnej woli i teraz dopiero staram się do tego wrócić , a jest co robić, bo nadwaga i palenie to jest sporo na 2011 rok - tzn. rzuciłam palenie i zrzucam kilogramy, biegając właśnie i dużo spacerując. Ale jak czytam Twoje wpisy to moja motywacja sięga 200%! DZIĘKI!!! i trzymam kciuki za Twoje sukcesy!

    OdpowiedzUsuń