wczoraj wieczorem przebiegłam się wzdłuż trasy siekierkowskiej,
(wcześniej wytyczyliśmy z JK charakterystyczne punkty co 500 m)
najpierw rozgrzeka (dobiegam do trasy) 12 min.
biegnę dwa razy po 3 km.
pierwsze 3 km idzie w miarę szybko
głównie dlatego, że nie jestem przyzwyczajona do takich odległości
i zaczynam gwałtownie (niestety nie udaje mi się utrzymac tempa)
poza tym biegnę z silnym wiatrem i częściej w dół niż w górę.
dobiegam na ostrej zadyszce.
12 min 31 sek (czyli średnio 4:10/km) to chyba niezły wynik.
odpoczywam (marsz) przez 5 minut. jest mżawka.
drugie 3 km już gorzej.
boli mnie brzuch. jest pod górę i pod wiatr.
stosuję metodę niewidzialnych gumeczek.
Dobiegm z jeszcze większą niż poprzednio zadyszką
po 13 min. 20 sek. (czyli średnio 4:26/km)
o ile dobrze liczę.
na koniec 12 minut truchtu do domu.
środa, 28 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz